niedziela, 25 września 2011

Zapraszam do stołu...

Może tym razem nie na moje kuchenne wariacje, na które ostatnio czyt. od czasu narodzin młodszej córki, czasu brak. Zapraszam do mojej kuchni w skromne progi tzw. części jadalnej.  Tu pijemy poranną kawę, tu Maja lubi rozlać kakao a Olivia umazać się mlecznym deserem. Tu, co dzień żona przy obiedzie pyta męża, „co tam w pracy?” a panna Majka opowiada, co spsociła w przedszkolu. Pochwalę młodszą córkę, że od 2 tyg. do stołu zasiada razem z nami dzielnie trzymając łyżkę w dłoni karmi się sama.

Zapraszam… 




Myślę .,
że pamiętać będę zawsze uśmiech mojej mamy ,
żarty taty , babcie w kuchni i dziadka zawsze spóźnionego siadającego już do stołu .,
I tak naprawdę to chcę pamiętać niedzielny obiad z rodziną
wszyscy uśmiechnięci jak nigdy…
                                                                                          .::by cytrynka::.

p.s Dziewczyny mało mnie teraz, ale jestem i Was czytam, gdy tylko mam okazję. Nasz hapek odmówił posłuszeństwa. Jest w reklamacji a my czekamy… z nutą niecierpliwości i obawy czy nie stracimy dysku… a tam wszystko…. Aż mi serce mocniej bije jak sobie pomyśle! A mówili wgrywaj, bo to różnie bywa! No! Pozdrawiam ciepło 
                                               Edyta

poniedziałek, 12 września 2011

5 urodziny Mai

8.09.2006 to dzień narodzin naszej pierwszej córki, naszego upragnionego dziecka. Dzień bezgranicznego szczęścia. Minęło już 5 lat i tak każdego 8mego dnia września zadaje sobie pytanie-, kiedy??? Az trudno uwierzyć ze Maja nie jest już małą dziewczynką w słodkich kitkach a małą panną Majką, dumnym przedszkolakiem, który już w przyszłym roku pomaszeruje do szkoły. Czy ten czas nie umyka ciut za szybko??
A jaki był ten 8my dzień września?
Radosny, gwarny, kolorowy, słodki i pełen niespodzianek. Na urodziny w komplecie wstawili się Ci najbliżsi. Była babcia i chrzestny. Były przyszywane ciocie i wujkowie i byli Mai przyjaciele, czyli wspaniała ekipa w składzie Olivia, Julia, Sandra, Sara, Lena, Fabian, Lukas, Maksymilian, Denis.
Był pyszny tort, życzenie tuż przed zdmuchnięciem 5 świeczek, głośne 100 lat, balony, bezkarne objadanie się łakociami.  Były wygłupy, zabawa, piękne prezenty i tu radość bez końca. A teraz jak to rzekła córka po wyjściu ostatniego gościa-, aby do przyszłego roku. Aby do przyszłego córeczko w zdrowiu i szczęściu.

A tu kilka kadrów z tego niezwykłego dnia mojej pięciolatki…:)






poniedziałek, 5 września 2011

Pocztówka z wakacji- Enkhuizen

Na naszej wakacyjnej ścieżce napotkaliśmy niezwykle portowe miasto. Miasto a raczej miasteczko, które nas oczarowało. W którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Piękne, oryginalne i bardzo klimatyczne. Miasteczko o niezwyklej architekturze krajobrazu, w który wpleciona jest sieć kanałów, po których pływają jachty i żaglówki. I tak miedzy ulicami, domami, przydomowymi ogródkami, kawiarniami na wodzie spotykamy setki łodzi. Domy, kamieniczki z przepięknymi okiennicami i drzwiami. Landhaus, prowansja widoczne niemal w każdym oknie na każdym rogu. Po porostu cudowny klimat… 




 

Piękny i nadający niepowtarzalny urok temu miejscu jest także port. Ten mniejszy z mnóstwem łodzi prywatnych, na których można zobaczyć dziesiątki osób z filiżanką porannej kawy w dłoni czy młodzież szczerze uśmiechającą się do naszych dziewczynek, która właśnie odbywa zajęcia w szkole pod żaglami.





I druga cześć portu gdzie dobijają promy i wszystkie inne żaglowce tych większych gabarytów…


  Było pięknie. Mmmmm…Miło się wspomina...