piątek, 28 września 2012

bo się opłacało...

Macie tak, że kupujecie pomimo tego, że obiecacie sobie, że już na jakiś czas stop z zakupami bo, gdzie to wszystko można stawiać. Ile to można mieć latarni, wianków, wianuszków, skrzynek czy ramek. Cy macie tak, że kupujecie bo się opłacało? Ja tak mam! Wszystko się opłaca bynajmniej to zawsze słyszy mój mąż. :) Ale tak serio pisząc bardzo obiektywnie i nie oszukując samej siebie czy też męża... ;) tak serio każda lub prawie każda zakupiona rzecz kupowana jest w atrakcyjnej cenie, przecenie lub jak to się mówi za bezcen biorąc pod uwagę jakoś, wykonanie, często dobrą markę.

Dzisiaj dwie z tych rzeczy kupionych "bo się opłacało"...


Drewniany segregator na magazyny... (10€)


Drewniany kalendarz, którego szukałam od dawna wpadł przez przypadek w moje ręce do tego się opłacało- uwielbiam to słowo haha (6€)


W domu pojawiło się sporo nowości, które pokarze niebawem. Mam też specjalnie dla Was kadry z mojego ulubionego sklepu w Holandii, więc do następnego wpisu. Pozdrawiam serdecznie!!!

wtorek, 25 września 2012

Sesja brzuszkowa Agnieszki


Fotografia to moja pasja. Aparat w dłoni to coś co mnie odpręża. Takie moje hobby.
Popołudniowy spacer, wypad za miasto, podróże małe i duże zawsze w towarzystwie aparatu. Pomimo, że to nie taki kieszonkowy to nigdy nie narzekam, że mi ciąży i nawet jako górołaz opadający już z sił z młodszą córką na rękach pokonywałam kolejne kilometry z "sprzętem". Moje "modelki" to moje córki. Sesje rodzinne, fotografia dziecięca w tym temacie czuje się najlepiej. Miałam okazję być "fotografem" na chrzcinach, fotografem w przedszkolu, w kalendarzu mam już termin na zdjęcia komunijne i sesję ślubną. Tak krok po kroczku rozwijam pasje, aby kiedyś w pełni odpowiedzialnie podpisać swoje zdjęcia- Edyta Graw photography.
Pasja jest, wyczucie smaku myślę, że też. Głowa pełna pomysłów i zapał do pracy. Brakuje tylko porządnego sprzętu, który w moim przekonaniu to 90% sukcesu.

Tymczasem kilka kadrów z sesji brzuszkowej Agnieszki.








Zdjęcia robiłam w pokojowym oświetleniu w pochmurny dzień... Ci którzy są w temacie wiedzą jak takie warunki sprzyjają... wielkie uff... jakoś daliśmy radę, ale nie było lekko.

Pozdrawiam serdecznie!!!

piątek, 14 września 2012

8 września- dzień 6 urodzin Mai

6 lat... kiedy to minęło??? Kiedy z bezbronnego maluszka, raczkującego bobasa, dziewczynki z pierwszym ząbkiem, ze spinką na włosach, którą ledwo udawało się wpiąć. Kiedy z mojej małej dziewczynki wyrosła pannica, która co rano maszeruje do szkoły, która jak to jajko z powiedzenia mądrzejsza jest od kury. Kiedy to mięło???

Moja duma, moja miłość, moje szczęście, moje troski, mój mały bzik, moja córka kochana, moja Maja i dzień jej 6 urodzin...


Było wesoło!!! Dzieci sztuk 13 - Maja, Olivia, Julia, Sandra, Sara, Anastazja, Kamila, Rabia, Maksymilian, Lukas, Fabian, Adam i Kamil. Do tego ukochane ciocie, wujkowie i dziadek. 

Było też kolorowo...



słodko...


 Z cudownie smacznym, przepięknym tortem, którym solenizantka jak i goście byli oczarowani. tortem twórczości niezawodnej cioci Edyty, której wypieki na naszym stole są już urodzinową tradycją. Dziękujemy jeszcze raz kochana!!!


Było coś na ząb...


Były tańce-wygibańce... kaczuchy... waka waka...

Były zabawy...


i były przepiękne prezenty....

Dzień 6 urodzin jak najbardziej udany!!!

A ja dziękuję Wam, że jesteście pomimo tego, że z mojej strony głucha cisza. Ale czytam w wolnych chwilach i jestem i trzymam rękę na pulsie. Tylko czasu brak, aby usiąść napisać Wam parę słów, odpisać na zadawane pytania, na maile. Nie jest to z mojej strony ignorancja tylko niemoc bo chyba tak można nazwać stan w którym oczy już o 21ej same się zamykają. Dość użalania. Jak tylko znajdę chwile odpowiem na każdą wiadomość i dam o sobie znać, że jestem czytam i Was wszystkie podziwiam. I rumieniec na moim policzku za przemiłe słowa które dostaje tu i tam... jak miło, kiedy dostaję wiadomość od całkiem obcych ludzi, od tych mi znanych z którymi kontakt urwał się kupe lat temu a trafiają w te moje skromne progi i chcą czytać to co piszę...i piszecie, że z niecierpliwością czekacie na nowe wpisy... ach, dzięki wielkie!!!! Idę spać. Padam!!! :)

wtorek, 4 września 2012

Ze stołem w roli głownej...

Chcę Wam dziś pokazać tzw. kącik jadalny choć ten nasz to raczej ten gdzie siadamy z przyjaciółmi, gdzie zjadany jest niedzielny obiad czy też świąteczne kolacje. Codzienne śniadania czy obiady jemy przy stole w kuchni, gdyż tak jest praktyczniej i wygodniej.
Długo nie mogłam się zdecydować na wydzielenie takiego miejsca ze stołem w pokoju. Mąż odwodził mnie od tego pomysłu. W końcu uległ i kiedy już krzesła ze stołem stanęły na swoim miejscu przyznał, że to niezbędny mebel w salonie. I w końcu nie trzeba w święta wędrować z kuchennym stołem między kuchnią a salonem!

A tak ten nasz kącik wygląda...


Podkładki z RIVERDALE klik gorąco polecam. Świetna jakość, oryginalny wygląd. Z resztą oni wszystko mają prześwietne!

Moja nowa piętrowa drewniana patera... o niej zawsze myślałam, że będzie fajnie wyglądać i będzie ciekawą dekoracją na stole. Niedługo jakieś kasztany, później bombki, pisanki, muszle...

Poniżej poduszki na krzesła których szukałam od dawna. Albo były za duże, albo za drogie. Długo wybierałam między tymi szarymi a beżowymi. W końcu kiedy zdecydowałam się na jasne okazało się, że są tylko 3... . Chciał, nie chciał są szare pasujące kolorem do kanapy więc przypadek chyba wybrał dobrze.

 I jeszcze rzut z za stołu na kawałek pokoju. Lampka znalazła miejsce na kominku tu ciszy oko w pełnej swej krasie. Na barku trochę mi ginęła. Zmieniłam też lambrekin który mi już  dosłownie obrzydł na zasłonki i chyba jest o niebo lepiej?

 W pracy ok. Jestem zadowolona! Wypłata pierwszego dnia pracy... od razu dobry start ;) Trochę bardziej zmęczona, ale dam radę i może dzięki temu bieganiu między przedszkolem, szkolą a podopiecznymi uda się zrzucić parę zbędnych kg!    Pozdrawiam i idę spać... już po północy... pobudka 6.45. Dobranoc